Nowe rozwiązanie zniszczą koncerny naftowe??
Motoryzacja, News

Nowe rozwiązanie zniszczą koncerny naftowe??

Czy miliardy litrów oleju silnikowego wymieniane są zupełnie niepotrzebnie? Daimler zastosował właśnie nową technologię: filtrowanie i recykling. Producenci olejów i smarów ostro protestują przeciwko tej innowacji.

Chwalić samochód jako wynalazek przyjazny dla środowiska? Na to nie odważają się nawet sami producenci. Ograniczenie szkód ekologicznych wydaje się jednak leżeć im na sercu. W obszernych sprawozdaniach na temat ochrony środowiska koncerny wyliczają swoje zasługi w oszczędzaniu energii, klimatu i unikaniu mnożenia odpadów. Rzadki przykład uświadomienia ekologicznego i mądrego recyklingu wykazują na przykład berlińskie zakłady Mercedes-Benz: stosuje się tam “redukcję zapotrzebowania na świeży olej”, co możliwe jest dzięki “dializie”.

Dializa oleju? Pojęcie to, znane z medycyny, gdzie oznacza usuwanie z organizmu szkodliwych substancji, w tym przypadku określa zgłoszoną do międzynarodowego patentu procedurę oczyszczania mineralnych, roślinnych lub syntetycznych środków do smarowania. W zakładach Mercedesa odbywa się to za pomocą ruchomej maszyny spółki IMT w Dessau-Rosslau i może stać się sposobem znacznego ograniczenia  problemu odpadów specjalnych.

Na całym świecie wymienia się w samochodach miliardy litrów oleju silnikowego rocznie, zastępując go świeżym. Jako produkt uboczny pozostaje brudna breja, z którą walczą potem służby oczyszczania. – Litr starego oleju wystarczy, by milion litrów wody pitnej uczynić niezdatnym do użytku – ostrzega niemieckie ministerstwo środowiska. Usuwanie pozostałości jest drogie i pracochłonne.

W idealnym przypadku zużyte oleje wracają do rafinerii, gdzie się je przetwarza i na nowo przerabia na środki do smarowania. Ta droga oznacza jednak kosztowny transport, duże zużycie energii i kryje w sobie liczne ryzyka. Oczyszczanie oleju bezpośrednio w pojeździe i używanie go od nowa jest bez wątpienia znacznie tańsze, bardziej praktyczne i przyjazne dla środowiska i – jak widać – to działa. Mercedes sprawdził już tę metodę, polegającą na filtracji przez maleńkie pory, o wielkości jednej tysięcznej milimetra. Wynik eksperymentów laboratoryjnych był jednoznaczny: – Oczyszczony olej można stosować na nowo bez żadnych ograniczeń – stwierdza szef działu rozwoju Ulf Räse. Zakłady w Berlinie oczyszczają już rocznie 4800 litrów oleju, zamiast go wymieniać.

AB23573

To znaczący sukces dziesięcioosobowej firmy z Rosslau i jej szefa Markusa Kempera. Ten 43-letni mężczyzna, z wykształcenia malarz, od piętnastu lat zajmuje się recyklingiem oleju. Na początku pracował dla pioniera techniki Hermanna Trabolda, który instalował w samochodowych silnikach specjalne filtry oleju. Jego klienci przejeżdżali długie trasy bez konieczności wymiany oleju i bez żadnych szkód dla silnika. Rekord ustanowił pewien tir: był to aż milion kilometrów.

Trabold, jak sam informował, sprzedawał ponad 25 tysięcy filtrów. Wielkiego przełomu nie pozwalała jednak osiągnąć ich wysoka cena, która w swoim czasie wynosiła 750 marek. Kto zainwestuje tak dużo tylko po to, by zaoszczędzić sobie konieczności regularnej wymiany oleju? Jego koncept rozwinął Kemper. Trzy lata temu założył spółkę ITM i skonstruował samochód serwisowy, który wychwytuje olej, filtruje go, po czym pompuje z powrotem do silnika, i zastrzegł dla owej procedury określenie “dializa oleju”. Otrzymał dotację od landu Saksonia-Anhalt, a także kilka wyróżnień i nagród za innowacje. Na fotografiach widać go z premierem, biznes jednak idzie na razie opornie.

Sprzedał dotychczas około 45 sztuk sprzętu do dializy, a jego klientela to bardzo jednorodna grupa. Wśród pierwszych odbiorców był nieustraszony diler Peugeota w Dessau-Rosslau, który już od dwóch lat oczyszcza olej swoich klientów, zamiast go wymieniać. Za jedną dializę liczy sobie 60-70 euro, wymiana oleju na nowy kosztuje nawet dwa razy tyle.

Również zarządcy promów portowych w Hamburgu i autobusów miejskich w Fuldzie, Mönchengladbach i Geilenkirchen używają tego urządzenia. Od niespełna  roku legendarną już maszyną do czyszczenia oleju posługuje się nawet wojsko – Markus Kemper pozyskał jako klienta armię małego państewka Luksemburga i nazwał się na swojej stronie internetowej  nieco pyszałkowato, ale rzeczowo i jak najbardziej poprawnie “oficjalnym dostawcą NATO”.

Jak więc to jest, że setki milionów kierowców nadal obowiązkowo wymieniają olej w swoich samochodach, podczas gdy promy, pojazdy wojskowe, a nawet stacje kontrolne Daimlera spokojnie radzą sobie z przefiltrowanym starym smarem? Olej nie jest całkiem nieznaczącym dobrem handlowym. Co roku sprzedaje się go 39 miliardów litrów na całym świecie, z czego ponad miliard w Niemczech. A producenci pojazdów wyższej kategorii zalecają, by używać takiego, który kosztuje często ponad 20 euro za litr.

Możliwość prania oleju mogłaby wydrenować gigantyczną dziedzinę biznesu i ostatnie już być może pewne źródło wpływów handlu samochodowego, nękanego kryzysem zbytu i wojną rabatową. Wiele zakładów żyje dziś głównie z konserwacji aut, a środek do smarowania jest przy tym znaczącym czynnikiem wpływającym na wysokość obrotów. Niektórym firmom zapewnia on nawet połowę ich wpływów serwisowych. – Tym, czym piwo dla właściciela lokalu, dla sprzedawcy samochodów jest olej – wyjaśnia Uwe Kürschner, handlowiec Peugeota z Rosslau i jednocześnie klient IMT.

Częste wymiany oleju, jakie zalecają producenci samochodów (zwykle co 30 tysięcy kilometrów lub najpóźniej po dwóch latach), uważa za wyciąganie od ludzi pieniędzy. Od dziesiątków lat naprawia samochody i jeszcze nigdy nie widział uszkodzeń silnika, które byłyby spowodowane przez zbyt stary olej. Mówi, że wolałby zrezygnować z części obrotów i wykonywać dializy oleju, zamiast naciągać klientów.

Z kolei inżynierów z Daimlera opowiedzenie się za oczyszczaniem oleju zamiast zamienianiem go na nowy stawia w dość delikatnej sytuacji. Koncern broni się bowiem przed oficjalnym zezwoleniem na dializę zastępująca wymianę. Oczyszczony olej – tłumaczy wynalazca Ulf Räse – używany jest jedynie na stanowiskach kontrolnych komponentów, nie w kompletnych silnikach. Nie dochodzi jednak do spalenia, olej jest więc zanieczyszczony jedynie ścierem metalicznym, a nie rdzą.

Markus Kemper twierdzi natomiast, że jego filtry równie dobrze wyławiają z oleju rdzę, jak i drobinki metalu. Pory wielkości tysięcznej części milimetra w papierze filtrującym są wystarczająco duże, żeby pozostawić w oleju silnikowym ważne dodatki uszlachetniające, ale na tyle małe, by zatrzymać wszelkie szkodliwe zanieczyszczenia. Jako dowód pokazuje raport kontrolny Niemieckiego Stowarzyszenia Nadzoru Technicznego Pojazdów DEKRA z 2 marca 2011 roku, które dokonało analizy dwóch próbek oleju – świeżego i przefiltrowanego – oceniając je jako identyczne pod względem zawartości dodatkowych substancji.

Daimler nie wyda jednak swojej rekomendacji. Zadaniem producenta samochodów nie jest sprawdzanie przydatności metody wynalezionej przez Kempera, to powinien zrobić przemysł środków do smarowania – oznajmia rzecznik koncernu. – Dostawcy są mile widziani, mogą ubiegać się u nas o dopuszczenie do użytku olejów poddanych dializie – stwierdza.

Tym samym problem ten dotarł do najbardziej strzeżonego skarbca na świecie. Ten bowiem, kto wzywa przemysł naftowy do takich inicjatyw, równie dobrze mógłby oczekiwać od rzeźników dostarczenia dowodów korzyści, jakie przynosi dieta wegetariańska.

IMT Kempera  i producenci smarów, reprezentowani przez swój niemiecki związek lobbystyczny Uniti, już od dawna wymieniają się wrogimi pismami. W grudniu 2010 roku związek przypuścił atak na nielubianą firmę. W okólniku skierowanym do wszystkim członków napisał, że “filtrowanie oleju nie może być namiastką jego wymiany”. Ostrzegał przed utratą cennych dodatków, “postępującym starzeniem się oleju”  i “poważnymi uszkodzeniami”, których należy spodziewać się, jeśli olej nie zostanie w stosownym czasie wymieniony.

Żadnych dowodów jednak nie dostarczył. IMT zaskarżył to pismo i w styczniu 2011 roku uzyskał decyzję sądu krajowego w  Düsseldorfie, która pod groźbą kary pieniężnej w kwocie do 250 tysięcy euro zabrania związkowi Uniti  wypowiadania się przeciwko procedurze filtrowania.

Naftowi lobbyści od tamtej pory ucichli, zamiast tego miesiąc później na drogę prawną przeciwko IMT wystąpiła inna grupa interesu. Centrala do spraw Zwalczania Nieuczciwej Konkurencji wysłała Kemperowi ostrzeżenie. Najważniejszy jego punkt brzmiał: IMT nie ma prawa używać określenia “dializa oleju”.

Zapał Centrali jest zadziwiający. Zwykle występuje ona w roli adwokata słabszych, uniemożliwia na przykład nadużywanie władzy rynkowej przez wielkie koncerny i wyłączanie konkurentów za pomocą nieczystych zagrań biznesowych. Jakie niebezpieczeństwo zagraża zaś swobodnej konkurencji ze strony dziesięcioosobowej firmy zajmującej się oczyszczaniem oleju?

Inicjatorem wystosowania owego ostrzeżenia jest asesor Peter Brammen, dyrektor zarządzający w hamburskim biurze związku. Zajmuje się on problemami naftowymi i ma dobre kontakty z ową branżą, brał też udział w ostatnim posiedzeniu związku Uniti. Nie chce powiedzieć, kto zwrócił mu uwagę na ten temat, centrala z zasady tego nie podaje – stwierdza.

Brammen siedzi przy swoim biurku w skromnie umeblowanym biurze i czuje się wyraźnie niekomfortowo. Sztywno wyjaśnia, że “IMT reklamowal swój wynalazek za pomocą przypuszczeń, niepotwierdzonych przez badania”. Sądu krajowego w Dessau-Rosslau przekonać o tym jednak nie zdołał. Zakazał on co prawda IMT niektórych marginalnych wypowiedzi reklamowych, ale główna kwestia pozostała bez zmian: Markus Kemper ma prawo nadal nazywać swoją procedurę “dializą oleju”.

Christian Wüst / Der Spiegel

źródło: http://moto.onet.pl/1679572,1,ten-wynalazek-moze-zniszczyc-koncerny-naftowe,artykul.html?node=13

27 marca 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

RECENT COMMENTS
FlICKR GALLERY
O nas

W budowie