Autogaz jest obecny w Polsce od początku lat 90. ubiegłego stulecia. Przez ten czas powstało i utarło się wiele stereotypów dotyczących LPG. Z całą pewnością słowo „gaz” w polskim społeczeństwie nie miało najlepszej prasy i najczęściej kojarzone było z gazem do kuchenek, który przy nieodpowiednim użytkowaniu potrafił być niebezpieczny.
Dodatkowo pierwsze polskie zbiorniki do samochodów były w kolorze czerwonym, który mógł kojarzyć się bardziej z butlami 11 kg niż z ideą ekologicznej i ekonomicznej jazdy. Spróbujemy tu przyjrzeć się tym utartym przekonaniom i wyjaśnić, skąd się wzięły, a co najważniejsze, ile jest w nich prawdy.
Gaz psuje samochody
To nie gaz psuje samochody, ale ludzie, a konkretnie kiepscy mechanicy. Tu możliwości są naprawdę imponujące. Umocowanie elementów wymaga wykonania szeregu otworów i dokonania wielu podłączeń do fabrycznych elementów samochodu. Wykonanie tych operacji w sposób niechlujny może poważnie wpływać na sam samochód, jak i na późniejszą jego eksploatację na gazie. Łatwo wtedy stwierdzić, że gazownicy popsuli auto. Jeśli jest dobrze dobrana i poprawnie zamontowana w sprawnym technicznie samochodzie, instalacja gazowa nie psuje samochodu, tak samo jak prawidłowo funkcjonująca instalacja elektryczna nie powoduje pożaru mieszkania.
Gaz niszczy silnik
Paliwo gazowe ma inne właściwości niż benzyna. Najważniejszymi z różnic są: brak ołowiu, trudniejszy zapłon oraz wyższa temperatura spalania. Powodują one, że montaż instalacji w pewnych typach samochodów jest niewskazany. Jeśli jednak nikt w porę go nie odradzi, może dojść do powstania krzywdzącej opinii o rzekomej szkodliwości LPG dla jednostki napędowej.
W starszych modelach samochodów często układ zaworów i gniazd zaworowych nie wytrzymywał odpowiednio długo pracy na gazie. Często „wypalenie zaworu” wynikało z zaniedbań w serwisie silnika. Obecnie, w nowoczesnych samochodach, pomimo że są one przystosowane do spalania benzyny bezołowiowej, także nie zawsze zaleca się montaż instalacji LPG. Pogoń za nowoczesnymi technologiami i materiałami powoduje, iż w niektórych modelach silników zastosowane są materiały, które prawidłowo pracują na benzynie, a przy pracy na gazie ich żywotność znacznie się skraca. Problem nie leży w samym gazie i jego rzekomo „niszczycielskich” właściwościach, tylko raczej w kiepskich materiałach użytych do produkcji silnika.
Druga sprawa, że silnik samochodu zawsze powinien być utrzymywany w dobrym stanie technicznym. Przy zasilaniu gazem pewne niesprawności układu benzynowego czy zapłonowego ujawniają się wcześniej. Samochód należy regularnie serwisować i wymieniać podstawowe elementy eksploatacyjne, takie jak filtr powietrza, świece zapłonowe czy inne części, które podczas eksploatacji ulegają zużyciu. Zaniedbania w serwisowaniu samochodu i przesadne oszczędzanie na elementach eksploatacyjnych zawsze prowadzi do problemów z jego prawidłowym i bezawaryjnym funkcjonowaniem. Dzieje się tak prędzej czy później, także w samochodach bez instalacji gazowej.
Gaz nie nadaje się do nowych samochodów
To bardzo stary pogląd, niegdyś kreowany głównie przez autoryzowane serwisy, które nie montowały i nie serwisowały instalacji LPG. Wielokrotnie klienci pytający o możliwość montażu instalacji w nowo kupionym samochodzie słyszeli o zakazie montażu i o tym, że dana marka go nie zaleca (taka odpowiedź często wynikała z chęci uniknięcia problemów i zbędnego trudu niż z faktycznych przeciwwskazań). Autoryzowane serwisy miały też swój udział w głoszeniu, że gaz niszczy silniki i psuje samochody. Trzeba oddać im sprawiedliwość, że nie bez powodu.
W latach 90., kiedy nastąpił boom montażowy, wiele przypadkowych warsztatów montowało instalacje gazowe w sposób, delikatnie mówiąc, nieprofesjonalny. Często wynikiem takiego montażu był szereg powikłań i usterek, z którymi kierowcy (pozostawieni sami sobie przez warsztat) zgłaszali się później do autoryzowanych stacji obsługi. Byle jaki montaż, niechlujne połączenia elektryczne i przypadkowe umieszczenie elementów w samochodzie potrafiły przyprawić świadomego mechanika o ból głowy. Czasami poprawianie takiego montażu czy przywrócenie auta do stanu pierwotnego było prawie niemożliwe, a najczęściej bardzo kosztowne. Dziś na szczęście takich naprędce uruchamianych warsztatów prawie nie ma. Od kilku lat również autoryzowani dealerzy zajmują się montażem i serwisem instalacji gazowych. Od kiedy zaczęli, ich zdanie o LPG uległo znacznej poprawie i dziś z powodzeniem sprzedają i obsługują samochody z fabrycznymi instalacjami LPG i CNG.
Gaz śmierdzi
Owszem, ale tak właśnie ma być. Ze względów bezpieczeństwa jest specjalnie, w sposób sztuczny, nawaniany, aby mógł być wyczuwalny. Można spotkać się z opiniami, że jadąc za samochodem na gaz, można poczuć bardzo niemiły zapach. Podczas prawidłowego procesu spalania, zapach spalin nie zwraca uwagi. Jeżeli jednak w samochodzie występują jakieś problemy, spaliny mogą mieć charakterystyczną, nieprzyjemną woń. Dotyczy to głównie starych samochodów, które nie były wyposażone w katalizator spalin i nie posiadają elektronicznych systemów kontroli składu mieszanki. To powoduje, iż gaz jest podawany do silnika nieprecyzyjnie i, co za tym idzie, spaliny mogą mieć przykry zapach. Zapach gazu można także niekiedy wyczuć przechodząc koło samochodu. Taki objaw również może świadczyć o pewnej niesprawności układu. W nowoczesnych, obecnie montowanych systemach wtrysku gazu problem ten właściwe już nie występuje. W samochodzie z odpowiednio dobraną i profesjonalnie zamontowaną instalacją, zapachu LPG przy bezawaryjnej eksploatacji nie będziemy czuć, tak jak i nie czujemy zapachu benzyny czy „ropy”.
Gaz wybucha
To jeden z najstarszych i najbardziej działających na wyobraźnię, szczególnie pań, stereotypów. Gaz stosowany do ogrzewania czy gotowania nie miał w Polsce dobrej sławy i czasami niestety zdarzały się wypadki, w których wybuch uszkadzał część domu czy mieszkania. Jeżdżenie na gazie nasuwało więc czasami niemiłe skojarzenia i budziło obawy przed zaistnieniem podobnej sytuacji. Oczywiście gaz jest paliwem wybuchowym, ale tylko wtedy, kiedy jego stężenie w powietrzu wynosi od ok. 1,5 do 3%. Oznacza to, że aby gaz eksplodował, musi go być np. w zamkniętym pomieszczeniu ok. 1,5 do 3%, tak by powstała tzw. mieszanina wybuchowa. W stężeniu mniejszym mieszanina nie zapala się w ogóle, a powyżej tego stężenia zapala się i płonie łagodnym płomieniem. W pomieszczeniach zamkniętych uzyskanie takiej „mieszanki” jest stosunkowo proste, stąd też zdarzają się wypadki. W przypadku samochodowych instalacji gazowych nie jest to praktycznie możliwe. Podczas wypadku, pewna ilość gazu musiałaby nagle wydostać się z instalacji, wymieszać z powietrzem w odpowiedniej proporcji i jeszcze zostać zapalona.
Wypadki drogowe zdarzają się codziennie. W wielu z nich uczestniczą samochody z instalacją gazową i statystyki wyraźnie pokazują, że jeżeli auta w ogóle się zapalają, to z reguły od rozlanej przy zderzeniu benzyny. Rozwiązania techniczne i zabezpieczenia zastosowane w instalacjach gazowych czynią je znacznie bezpieczniejszymi niż tradycyjne układy benzynowe.
Nie jest również prawdą, że może dojść do rozerwania zbiornika. Testy prowadzone przez producentów i niezależne ośrodki badawcze (np. niemiecki automobilklub ADAC) pokazują, że jest to w zasadzie niewykonalne.
Gaz nadaje się tylko do kuchenek.
Gaz propan-butan był i jest szeroko stosowany do celów gospodarczych. Od dawien dawna butle 11-kilogramowe czy turystyczne, 3-kilogramowe i mniejsze, używane są do gotowania czy ogrzewania. Przez lata LPG nie było używane do innych celów i z tego powodu było najsilniej kojarzone ze swoimi pierwotnymi zastosowaniami.
Gaz ma stan lotny, czyli najlepszy z możliwych wśród paliw do zasilania silników spalinowych. W układach benzynowych, etylinę będącą w stanie ciekłym gaźniki czy systemy wtryskowe mają za zadanie „rozpylić”, tak aby jak najlepiej mogła się wymieszać z powietrzem. W przypadku paliw płynnych jest to bardzo trudne. Przy zasilaniu gazem ten problem nie występuje, co czyni LPG w tej kategorii paliwem idealnym. Mało kto dziś o tym pamięta, ale pierwsze silniki spalinowe, skonstruowane w XIX w., również były zasilane gazem, np. węglowym. Wtedy na pośmiewisko wystawiano jednak nie paliwo, ale cały automobil, ponieważ ludzie uważali, że „co to za wóz bez konia”. Samochód jako wynalazek udowodnił jednak swoją wyższość i przydatność i przestał być obiektem żartów. A skoro odmawiamy autogazowi prawa do napędzania samochodów, tak samo powinniśmy ograniczyć użycie oleju napędowego wyłącznie do zasilania generatorów i lokomotyw. Albo od razu lamp oliwnych!
Na gazie samochód jest „mułowaty”.
To był zawsze główny argument amatorów szybkiej i dynamicznej jazdy, a często też zwykłych malkontentów, którzy szukali dziury w całym. Pierwsze generacje instalacji, po zamontowaniu w samochodach z wtryskiem wielopunktowym, w wielu przypadkach ograniczały osiągi samochodu na gazie, ale również na benzynie. Głównym tego powodem było miejsce i sposób wprowadzenia gazu do układu ssącego silnika – poprzez element zwany mikserem, który ograniczał przepływ zasysanego przez silnik powietrza. Czasami też znaczne pogorszenie parametrów jazdy wynikało ze złego montażu czy regulacji.
Przy prawidłowym montażu, strata kilku procent mocy i maksymalnej prędkości nie stanowi problemu, a rekompensowana jest znacznymi oszczędnościami. Dziś coraz częściej montowane są w samochodach systemy wtrysku gazu, które doprowadzają gaz bezpośrednio do kolektora, w okolicy fabrycznych wtryskiwaczy benzynowych. Efektem tego jest dynamika i prędkość maksymalna prawie taka sama jak na benzynie. Przy zastosowaniu systemów V generacji (wtrysku gazu w fazie ciekłej), badania na hamowni pokazują, że moc na gazie może być nawet wyższa niż na benzynie.
Na gazie samochód strzela
Rzeczywiście, to się zdarza, ale pod warunkiem, że instalacja została źle dobrana, źle zamontowana, źle wyregulowana lub, co zdarza się najczęściej, stan elementów układu elektrycznego w samochodzie jest nieprawidłowy. Gaz w połączeniu z powietrzem tworzy mieszaninę wybuchową (o czym już wspominaliśmy), ale aby samochód mógł „strzelać”, potrzeba jednak nieco więcej. Najlepszym na to sposobem jest lekceważenie wszelkich zaleceń producenta i serwisu. Nie wymieniajmy uszkodzonych elementów, absolutnie nie inwestujmy w auto i jeździjmy nim, dopóki całkiem nie wyzionie ducha w szczerym polu, a może zacznie nie tylko „strzelać”, ale nawet rzucać granatami. Kupiliśmy je przecież po to, aby jeździć i nikt nie mówił, że trzeba będzie coś robić. Ignorancja i niedbałość to murowany sposób na problemy nie tylko z gazem, ale z całym samochodem, choćby był na wodę. Paliwo gazowe ma większe wymagania niż benzyna i z tego powodu stan układu zapłonowego (świece, przewody zapłonowe), elementów układu ssącego (filtr powietrza), głowicy silnika i zaworów musi być odpowiedni. To właśnie zaniedbanie tych układów jest główną przyczyną „strzałów” na gazie. Tu należy podkreślić, że serwisowanie i okresowa wymiana zużywających się części i materiałów nie jest czymś dodatkowym czy wyjątkowym – to standardowe czynności, które okresowo powinno się wykonywać, także gdy w aucie nie ma instalacji gazowej. Fakt, że w samochodzie „zagazowanym” trzeba robić to częściej, ale dla świadomego kierowcy i tak powinna to być „oczywista oczywistość”.
Gaz na pewno przestanie się opłacać
To ulubione hasło malkontentów, którzy już przy montażu wiedzą, co będzie. Próbując dociec przyczyny takiego podejścia, chyba należy cofnąć się do czasów PRL-u, gdzie z reguły nic się nie opłacało robić. Gdy tylko bowiem coś dawało oszczędności i zdobywało popularność, za chwilę „władza ludowa” upominała się o „dolę” – chcąc zarobić na podatkach, zarzynała kurę znoszącą złote jaja. Swój wkład w takie czarne przepowiednie miały także media, które przy każdej okazji, kiedy ktoś wspominał o podwyżce ceny czy podatku akcyzowego, natychmiast wieszczyły koniec ery autogazu.
Gaz służący do napędu samochodów powstaje głównie jako efekt uboczny rafinacji ropy naftowej. Jest więc, mówiąc wprost, „odpadem”. Jego cena jest oczywiście powiązana z ceną ropy naftowej, ale nadal jest to odpad, siłą rzeczy tańszy od zasadniczego produktu. Bez względu na zawirowania na rynkach ropy naftowej, zawsze będzie kosztował o 40-60% mniej, zwłaszcza w dobie narastającej świadomości ekologicznej, kiedy coraz więcej rządów wprowadza preferencyjne stawki podatków na „czyste” paliwa.
Gazu nie wypada mieć w ekstra samochodzie.
Czyżby nie wypadało oszczędzać? Czy nie wypada dbać o własne pieniądze? Czy jeśli ma się ich dużo, to wtedy wypada je trwonić? Oczywiście to wolny wybór każdego z nas, jednak z całą pewnością w warsztatach i na stacjach autogazu można spotkać samochody, które przyprawiają o szybsze bicie serca. Najdroższe modele BMW, Mercedesa, Subaru, Hummery czy luksusowe auta amerykańskie często są przerabiane na gaz. Wielu właścicieli takich wspaniałych samochodów miało kiedyś instalację gazową w poprzednim aucie. W wielu przypadkach na ten nowszy i luksusowy samochód mogli sobie pozwolić m. in. dzięki oszczędnościom z jazdy na gazie i perspektywie ekonomicznej eksploatacji nowego samochodu. Nie ma niestety w Polsce mody na oszczędzanie, a szkoda. Montując instalację gazową, można bardzo dużo zaoszczędzić – szczególnie przy dużych samochodach, które bardzo dużo palą, a do takich często należą auta luksusowe. Zatrzymane dzięki LPG w kieszeni pieniądze można przeznaczyć na inne cele, przyjemniejsze niż „puszczanie ich z dymem” na stacji benzynowej. Nie wstydźmy się oszczędzać, tym bardziej, że coraz liczniejsi producenci pokazują fabryczne wersje swoich modeli na gaz, a do rzadkości nie należą także samochody na LPG czy CNG przerabiane przez czołowych tunerów z całego świata.
Oczywiście nie zamierzamy nikogo przekonywać, że utarte przekonania dotyczące LPG to stek bzdur, wyssanych z palca przez „wrogie, wywrotowe ośrodki”. Każdy mit ma swoje podłoże i logiczne uzasadnienie, jednak w wielu przypadkach stereotypy powstałe wokół autogazu straciły znacznie lub wręcz całkowicie na aktualności. Dzięki postępowi technologicznemu (systemy sekwencyjnego wtrysku gazu) i jakościowemu (eks-ogrodnicy już raczej nie zakładają instalacji) problemy znane 10 lat temu w większości przestały istnieć. Zamiast powtarzać i utrwalać zasłyszane kiedyś historie, opowiadane przez rozgoryczonych złymi doświadczeniami kierowców, wyróbmy w sobie pozytywne nawyki (regularne kontrolowanie stanu silnika), a wtedy nic w naszym samochodzie nie strzeli i się „od gazu” nie zepsuje, a już na pewno nie wybuchnie. Odpowiedni dobór, montaż i serwis instalacji w zupełności wystarczą, aby większość z opisanych stereotypów nigdy nie znalazła potwierdzenia.
Dodaj komentarz