Na temat Unii Europejskiej można mieć różne zdanie, nie zmieni to jednak faktu, że niektóre jej inicjatywy mogą być bardzo interesujące. Na przykład jakiś czas temu Komisja Europejska przyjęła plan zmierzający do wyeliminowania samochodów spalinowych do roku 2050.
Europejski obszar transportu
No może nie na terenie całej Wspólnoty, tak ambitnych celów KE nawet nie próbuje sobie stawiać, ale przynajmniej w europejskich miastach. Propozycja ta nie wynika ze szczególnej niechęci, jaką poszczególni komisarze darzą samochody z silnikami spalinowymi, a z przyjętego ostatnio planu utworzenia jednolitego europejskiego obszaru transportu, który zapewnić ma Europie konkurencyjność w zakresie transportu, jak i drastyczne zmniejszenie zależności od paliw kopalnych, a w szczególności ropy naftowej.
Bo właśnie od ropy, co nie dziwi, jesteśmy uzależnieni. Gorzej, że 84 proc. tej ropy pochodzi z importu, co już mniej podoba się KE i popycha ją ewidentnie do działań mających na celu zmniejszenie tej zależności. Ponadto transport odpowiedzialny jest za jedną czwartą europejskiej emisji CO2, jego udział w całościowej emisji stale wzrasta. Dlatego plan zakłada ogólne zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych pochodzących transportu o 60 proc. w ciągu następnych czterdziestu lat.
Plany na przyszłość
Celem nadrzędnym jest stworzenie takiego systemu transportu, który spełniałby wymagania 500 milionów mieszkańców Unii. Choć niektóre elementy planu (takie jak na przykład zintegrowany system zarządzania ruchem lotniczym, promowanie roli szybkiego transportu kolejowego i ekologicznego transportu publicznego w miastach czy opracowanie jednolitych zasad dopuszczania pociągów do ruchu) brzmią dość rozsądnie, to o innych elementach wiadomo już dziś, że sprawdzają się średnio.
Na przykład pod efemerycznym projektem wprowadzenia ?pełnej i obowiązkowej internalizacji kosztów zewnętrznych? kryje się bowiem zwykła opłata, powiedzmy za hałas generowany przez pojazdy. A to, choć na pierwszy rzut oka wydaje się logicznym bodźcem do wymiany floty na bardziej nowoczesną, zakłóca wolną konkurencję, uderzając w tych, którzy mają mniej środków, i faworyzując tych, którzy mają ich więcej. I odbija się na końcowej cenie, którą zapłacić musi konsument. Nie wspominając już o tym, że przez lata funkcjonowania dodatkowych opłat za korzystanie ze środowiska, nikomu nie przyszło do głowy, by wypłacić obywatelom choćby minimalną rekompensatę za to, że codziennie wdychają spaliny emitowane przez ciężarówki i autobusy.
Na razie trudno stwierdzić czy plan zostanie wprowadzony w życie w przedstawionej formie, czy czekają go w przyszłości różnorodne zmiany. Na chwilę obecną pewne jest jedynie to, że zakładana modernizacja europejskiego systemu transportu będzie kosztowna, i to bardzo. KE szacuje, że wprowadzenie w życie tej strategii w zakresie inwestycji w samą infrastrukturę kosztować będzie do 2030 roku 1,5 tryliona euro i nie obejdzie się bez udziału środków prywatnych. Na chwilę obecną strategia została przedstawiona do zatwierdzenia Parlamentowi Europejskiemu.
Andrzej Sypra
źródło: Ekogroup – Ekologia i Recykling
Dodaj komentarz